
Aż w końcu trafiłem na pewien artykuł i znajdujące się w nim zestawienie twardości:
stal nierdzewna - 150-220 Hv
zwykły tytan - 170-200 Hv
stal tegimentowana Damasko - 800 Hv
stal tegimentowana Sinn - 800-1200 Hv (bezel)
TIC (titanium carbide) - 1000-1200 Hv
DLC (diamond-like carbon) - 1000-1400 Hv
O co chodzi z tym tytanem TIC? Co to w ogóle jest, gdzie występuje i kto go stosuje? Czy on coś zmienia w tytanie zwykłym? Powiecie bowiem pewnie: eeee, tytan. Przecież on jest brzydki, szary, dziadzieje i jest bardziej miękki niż plastelina. Właśnie... To jest niestety skutek tego jak się oszczędza na tworzeniu zegarka. Skutek tego, że producenci przyzwyczaili nas do kupna słabych technicznie wyrobów nie siląc się na spróbowanie czegoś nowego, bo lepiej się przecież sprzedaje sprawdzona rzecz, a nie nowość.
A wystarczy tytan utwardzić. Dla niektórych niestety. Żaden europejski producent nie stosuje do zegarków kopert z tytanu utwardzanego. Tej technologii używają tylko Japończycy. Seiko oznacza ją jako Brightz, Citizen jako Duratect, Casio jej nie nazywa jakoś szczególnie, ale jeśli przeczytacie w opisie "titanium carbide processing", to chodzi właśnie o utwardzany tytan. Dokładniej chodzi o to, że w wyniku procesów na powierzchni koperty osadza się węglik tytanu. Przy czym to nie jest powłoka, jak w przypadku PVD, złocenia, chromowania. Można powiedzieć więc, że to integralna część tytanu.
Po co ta stal tegimentowana? Po co ten utwardzany tytan? Wydaje się, że to tylko taka ciekawostka. Nic bardziej mylnego. Mogą o tym powiedzieć i posiadacze Damasko czy Sinnów, i Citizenów, Seiko czy Casio Oceanusów. W codziennym użytkowaniu te utwadzane materiały oznaczają ni mniej ni więcej tylko brak rysek. Po prostu. Mój Oceanus ma co najmniej pół roku użytkowania na nadgarstkach. I nie ma żadnych rysek! Ewentualnie pod światło widać jedną (słownie: jedną) na zapięciu. To wszystko. A tymczasem, gdy sprzedawałem Orisa po miesiącu użytkowania, to z żalem musiałem przyznać, że dekiel ma wręcz usiany rysami. Rysa na rysie rysę pogania. Fakt, że to rysa kłaliterna, ale jednak rysa. Nie ma się co oszukiwać, że wysoka kłalita rysy spowoduje, że rysa zniknie.

Oczywiście utwardzanie metali nie spowoduje, że rysek nie będzie w ogóle. Jednak znacznie zmniejszy ich ilość.
I tak trafiłem na Citizeny i Casio Oceanusy. Casio jest kojarzona z typowymi wołami roboczymi low end. Jest to jednak mylne skojarzenie. Co Casio potrafi pokazało już wymyślając i rozwijając linię G-shock, która w zasadzie nie ma żadnego odpowiednika u żadnej innej firmie zegarkowej.
Istnieje pogląd, że z kolei najwyższa półka zegarków Casio to linia Ediffice. Nic bardziej mylnego, a dokładniej owszem, ale na Europę. W Japonii bowiem topową linią Casio są Oceanusy. Można powiedzieć, że Oceanusy to taka praca dyplomowa Casio. Chcą pokazać na co ich stać i że to nie jest ich ostatnie słowo. Limitacja poszczególnych modeli to raptem kilka tysięcy sztuk i góra kilka lat produkcji. Tym mocniej Oceanusy to poszukiwane zegarki. Oceanusy to najbardziej zaawansowane zegarki produkowane przez Casio. Zaliczane są do HEQ. Absolutnym ich top to submarka Oceanusów - Manta. Zobaczcie sami:
http://www.youtube.com/watch?v=jCTm4z5_TjM
I tu dotykamy aspektu Japan Domestic Market. Pod tym określeniem znajdują się zegarki produkowane przez japońskie firmy tylko i wyłącznie na rynek japoński. Nie są sprzedawane poza Japonią i dostać je można tylko za pośrednictwem prywatnych importerów. Zegarki JDM są zrobione na znacznie lepszym poziomie technicznym i technologicznym od tych sprzedawanych za granicę. Jeśli taki sam lub podobny model jest sprzedawany za granicę i jednocześnie na zasadach JDM, to ten drugi jest znacznie lepszy. Przykładowo dzieje się tak z praktycznie wszystkimi modelami Seiko na 6R15. Dzieje się tak też z Oceanusami. Na europejski rynek były przeznaczone okrojone wersje. Bierze się to z japońskiego zlekceważenia rynku europejskiego i przeświadczenia, że w Europie liczy się marketing, a nie to, co zegarek sobą reprezentuje. Smutny, ale prawdziwy wniosek. Popatrzcie sami na reżim pozycji elementów tarczy w Oceanusie:

Technologie używane w Casio Oceanusach:
1) Perpetual Calendar. Nazwa mówi sama za siebie.
2) Tough Solar - zasilanie światłem słonecznym poprzez ogniwo. W Oceanusach ogniwem jest tarcza. Tough Solar w Oceanusach ma także funkcję Power Saving (oszczędzanie energii). W tej technologii czas pracy po pełnym naładowaniu ogniwa to około 6 miesięcy (w całkowitej ciemności).
3) Waveceptor - technologia synchronizacji czasu z sygnałem wzorca odbieranego drogą radiową.
4) Multiband - możliwość pobierania sygnału wzorca z kilku nadajników. Najpopularniejszy obecnie jest multiband 5 (2 w Europie, 1 w USA, 2 w Japonii) i multiband 6 (+1 w Chinach).
5) Tough Movement. Pod tym pojęciem kryje się kilka technologii. Mechanizm Tough Mvt jest udoskonaleniem mechanizmu G-shock. Zmniejszono go, odchudzono i jeszcze bardziej zwiększono odporność na szok. Główna zmiana polega jednak na autokorekcie położenia wskazówek. Raz na godzinę, w 55 minucie, dioda LED 16 razy w ciągu sekundy wysyła światło w kierunku prostopadłym do mechanizmu. Jeśli światło nie przechodzi przez tryby i nie trafia na fototranzystor, mechanizm dokonuje niezbędnych przesunięć wskazówek, tak by światło na fototranzystor trafiło.

A wskazówki mogą się przesunąć w wyniku uderzenia czy wpływu pola magnetycznego. Innymi słowy: zegarek sam sprawdza jaki pokazuje czas! Na filmiku można zobaczyć jak to się dzieje w praktyce. Zegarek po prawej stronie ma wskazówki przestawione o 5 minut do tyłu:
http://www.tudou.com/programs/view/XTzfwVh97Tg/
6) Wszystkie Oceanusy są napędzane kilkoma niezależnymi silniczkami. Mój T100 ma 2 silniki: wskazówka godzinowa z minutową, sekundnik. Są wersje z pięcioma silnikami.
Gdy dodamy do tych wszystkich wymienionych technologii fakt zrobienia zegarka z utwardzanego tytanu, to możemy pokusić się o stwierdzenie, że nie ma zegarka bardziej bezobsługowego i niewrażliwego na uszkodzenia. Jeśli dodamy do tego informację, że wodoszczelność jest na poziomie 100m, to można powiedzieć, że to kompletne EDC.
Technologicznie Oceanus jest więc to dopracowany mechanizm z G-shocka włożony w inne opakowanie. I to jak inne... No właśnie. Przedstawiłem technologiczny aspekt Oceanusów. Skupię się teraz na jego wyglądzie.






Na pierwszy rzut oka Oceanus to mały i filigranowy zegarek. Nic bardziej mylnego. 42mm bez koronki (bo tu koronki nie ma), 45mm lug to lug, grubość 10mm. Można więc powiedzieć, że ma wymiary podobne do Seiko SKX007. Oczywiście oprócz wagi, bo ze względu na tytan Oceanus z bransoletą waży tylko 97g.
Zegarek ma wygląd od totalnie czarnej mamby do jasnoniebieskiego wesołego zegarka. Jest to wynik barwienia termicznego elementów tarczy. Od zawsze chciałem mieć zegarek ze wskazówkami barwionymi termicznie na niebiesko. Sęk w tym, że w tym Oceanusie barwione termicznie są nie tylko wskazówki. Także logo, ring i obwódki indeksów! Znajdźcie mi drugi taki zegarek!

Niebieskości dopełnia obłędnie zrobiony antyrefleks, widoczny szczególnie na obrzeżach szafirowego szkła.
Indeksy są wypukłe, proste. Takie jak lubię. Data dość głęboko osadzona. Na tarczy jest okrąg o mniejszej średnicy i o innej fakturze.
Oczywiście sekundnik trafia idealnie w indeksy i to bez żadnego ruchu wstecznego, co jest zmorą kwarcowych mechanizmów Ety. Minutowa porusza się w cyklu 10-sekundowym.
Koperta w całości zrobiona jest z utwardzanego tytanu TIC. Tylko nieruchomy bezel ze strefami czasowymi jest ceramiczny. Koperta jest ręcznie polerowana techniką Zaratsu. Tak samo wykańczane są np. Grand Seiko. Koperta jest pełna subtelnych załamań, przejść pomiędzy powierzchniami polerowanymi a satynowanymi. Jest przy tym ergonomiczna. Satynowany płaski dekiel i wygięte uszy sprawiają, że zegarek jest bardzo przyjemny w noszeniu.
Luma. Tu jest kolejny wstrząs i zagadka. Okazuje się, że luma w Oceanusie jest tak samo mocna jak w diverach Seiko, a długością świecenia zdecydowanie tą seikową przewyższa! Patrzę na trzy ostatnie zegarki, które miałem, czyli: Seiko SBCM023, Oris BC3 i Oceanus T100TB. W Seiko lumy było najwięcej. Wiadomo - diver. W Orisie i Oceanusie luma w zasadzie jest w tych samych miejscach: za indeksami i na wskazówkach. Zegarek na noc kładę na półce obok łóżka. Mogę więc teraz stwierdzić, że: na początku świecenie lumy jest najmocniejsze w Seiko, niewiele ustępuje mu Oceanus, potem długo nic i Oris. Po około 6 godzinach (23.00 - 5.00) Seiko było ledwo zauważalne, świecenie Orisa nie istniało, a w Oceanusie było luma była niewiele słabsza niż na początku!
Skąd to się bierze? Prawdą jest, że to nie Seiko przoduje w mocy lumy. Przoduje Citizen. Kto miał jakiegoś Promastera ten wie. Świecenie citizenowej lumy jest inne niż seikowej. Seikowa jest zielona, citizenowa bardziej niebieska. W Oceanusie jest też niebieska. To kazało mi szukać informacji czy czasami Casio nie stosuje takiej samej masy luminescencyjnej jak citizenowa. Okazało się, że tak. Jest taka sama lub opierająca się na tych samych składnikach.
Bransoleta i jej zapięcie to kolejna bajka. Zapięcie jest bardzo proste, acz skuteczne i bardzo przyjemne w użytkowaniu. Bransoleta jest satynowana z wierzchu i od spodu, polerowana z boku. Polerowana jest też jedna ścianka/załamanie ogniwa z wierzchu. Zapięcie jest całkowicie satynowane, oprócz samego przycisku zapięcia. W ten sposób bransoleta robi wrażenie prostej, ale z pewnym smaczkiem. Jedynym minusem bransolety jest jej sposób mocowania do koperty. Pierwsze, środkowe ogniwo jest integralną częścią koperty, co uniemożliwia zamontowanie jakiegoś standardowego paska.
Podsumowując: za około 600 dolarów (bez wysyłki, cła i VATu) dostajemy zegarek, który generalnie nie ma odpowiednika. Można Casio Oceanusa porównywać z np. Omegą PO quartz, ale jest to porównanie krzywdzące dla Oceanusa. Reprezentuje on bowiem podejście praktycznie nieobecne w Europie: firma zawiera w zegarku to wszystko, co umie zrobić i z czego jest dumna. Tu nie ma jechania na legendzie i nabijania klientów w butelkę. Ba! Mam wrażenie, że Oceanus jest znacznie niedoszacowany. Taka ilość smaczków w jednym zegarku w Europie spokojnie kosztowałaby powyżej 10 tysięcy PLN.
O designie nie będę się wypowiadał, ale powiem tylko tyle, że to jeden z nielicznych zegarków, na którego się po prostu gapię długimi minutami.