Patrząc na moje zwyczaje to pół roku posiadania zegarka oznacza pół roku tego zegarka na ręku.
Co mam powiedzieć? Udał się Wardowi ten model, a mnie przypadł wyjątkowo do gustu. Nie zamieniłbym go na żaden inny.
Bardzo trudno oddać na zdjęciu urok tego zegarka. Tego, że jest on w zasadzie wycinkiem owala. Wypukłe szkło, pochylony bezel, wygięte uszy. Dosyć to niespotykane i oprócz tego, że po prostu wygodne, to bardzo widowiskowe.
Bezel jest niesamowity. Unikatowy. Właściwie właśnie ten bezel przykuł kiedyś mój wzrok i spowodował, że zacząłem szukać informacji o tym zegarku.
O niebieskim kolorze tarczy nie będę się wypowiadał, bo tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć. Tarcza typu słoneczko i niebieska poświata antyrefleksu na szafirowym szkle - te dwie cechy sprawiają, że w zależności od kąta padania światła kolor tarczy zmienia się od jasnoniebieskiego do ciemnogranatowego, a wręcz czarnego.
Co tu jeszcze dodać? Aha, normalne rozmiary. ETA 2824-2 w wersji top. 300 metrów WR, więc nie musiałem wanny wymieniać. Pasek 22mm, więc można poszaleć.
Aby nie było, że jestem ślepo zakochany, to widzę dwa minusy KingFishera. Koronka jest wizualnie zbyt mała jak na divera. I mogłaby być piaskowana jak reszta koperty.

Nawet wiersz wymyśliłem na tą okoliczność!

U góry kurczak
Na dole krzaki
Tak dla niepoznaki
Na dole wonsz
U góry kura
To, co piję, to słaba lura
Mówiąc ściśle
Więcej nic nie wymyślę
Na tym kończę spowiedź. Oddaję głos zdjęciom. Moim i niemoim.








