Wcale nie mam zamiaru tego naprawiać czyli ST25
Odpowiedz do tematu

Spam
[Usunięty]
:
Yakovlev napisał/a:
A mnie stare Amerykańce ostatnio poruszyły :wink:


...ale zdajesz sobie sprawę że to podrupki kłality angielskich dżentelmenów którzy podrabiali szwajcarskie perełki :mrgreen:

:
Spam napisał/a:
...ale zdajesz sobie sprawę że to podrupki kłality angielskich dżentelmenów którzy podrabiali szwajcarskie perełki :mrgreen:


No cóż, jak się jakiś fajny, w dobrej cenie trafi, to nawet ze świadomością tej drobnej wady kupię :mrgreen:

The future will start tomorrow, not today.

G. Gerlach - polskie zegarki
Spam
[Usunięty]
:
Yakovlev napisał/a:
Spam napisał/a:
...ale zdajesz sobie sprawę że to podrupki kłality angielskich dżentelmenów którzy podrabiali szwajcarskie perełki :mrgreen:


No cóż, jak się jakiś fajny, w dobrej cenie trafi, to nawet ze świadomością tej drobnej wady kupię :mrgreen:


...zepsuty Wać Pan do szpiku kości :twisted:

:
Oj tam, oj tam...
Od razu pijane :D

:
Cytat:
...ale zdajesz sobie sprawę że to podrupki kłality angielskich dżentelmenów którzy podrabiali szwajcarskie perełki


To własnie szwajcarskie perełki nam znane próbowały podrupkowac wszystko na czym mozna było zrobić kasę. Angielskie i inne patenty były równoprawne w stanach bo stosowane były przez włąścicieli osiedleńców mających do nich prawa ze starego kontynentu dodatkowo udostepniając je innym miejscowych na wspólnie umówionych warunkach.Dzis to nazywa się licencją.

Prosty przykład:

Wystarczy porównać Walthama 1898 w najprostszej wersji z poźniejszym Zenithem 18,5 by szybko dojść do oczywistych wniosków.

Ostatnio zmieniony przez kaido2 2012-03-18, 22:25, w całości zmieniany 1 raz
Pozdro!!!
Spam
[Usunięty]
:
kaido2 napisał/a:
Cytat:
...ale zdajesz sobie sprawę że to podrupki kłality angielskich dżentelmenów którzy podrabiali szwajcarskie perełki


To własnie szwajcarskie perełki nam znane próbowały podrupkowac wszystko na czym mozna było zrobić kasę. Angielskie i inne patenty były równoprawne w stanach bo stosowane były przez włąścicieli osiedleńców mających do nich prawa ze starego kontynentu dodatkowo udostepniając je innym miejscowych na wspólnie umówionych warunkach.Dzis to nazywa się licencją.

Prosty przykład:

Wystarczy porównać Walthama 1898 w najprostszej wersji z poźniejszym Zenithem 18,5 by szybko dojść do oczywistych wniosków.


Mylisz się Waćpan :!:
Nawet najmniejsze dziecko wie że zegarek to produkt śwajcialski reszta to podrupki :razz:

:
O to to to :!:
Śfajcarskie miszcze zawsze były miszcze :P nie ma wuja we wsi :!:
A już o ich etyce to można by pisac całe tomiszcza :lol: , zaczynając od masowego podrabiania zegarkow amerykanskich i angielskich, próby wciągnięcia Amerykanów w zmowy cenowe, przewalanie na licencjach, masowe przemycanie części i podzespołów na rynki perspektywiczne, jak przykladowo Imperium Rosyjskie (w czym prym wiodła Omega, Zenith, Longines Paweł Bure).
Wiecie co mnie niewysłowienie bawi, na początku XXI wieku ? Że określenie kraju producenta, powstałe po to żeby piętnować gówniane produkty szwajcarskie i niemieckie, zostało wypromowane w 100 lat do rangi symbolu jakości. O ile co do"made in Germany" są ku temu podstawy, to 'swiss made ma raczej słabe fundamenty :P

sylwek
[Usunięty]
:
ALAMO, dla mnie ,jako zwykłego pożeracza chleba powazniejszą wymowę ma zawsze sformułowanie made in niż samo made , zresztą samo tłumaczenie
mówi za siebie , bo swiss made oznacza albo śwajcarskie wykonanie, albo śfajcarska robota ,, czyli co :?: :?: czyli ,że jak śfajcara ,,tfuu obywatela śfajcarii posadzić na pustyni Gobi i On tam złoży zegarek ,to też będzie śłiś mejd , to tak jakby cały kraj robił obojetnie gdzie. Wymowa made in oznacza dla mnie konkretnie,że dane coś zostało wykonane (zmontowane do kupy) ,a co za tym idzie --sprawdzone w danym kraju ., a że elementy przyjechały z Marsa :?: trudno .
Ze wzgledu na ta subtelną różnicę nie chcę mieć nic co ma na tarczy swiss made :wink:

Spam
[Usunięty]
:
ALAMO napisał/a:
O to to to :!:
Śfajcarskie miszcze zawsze były miszcze :P nie ma wuja we wsi :!:
A już o ich etyce to można by pisac całe tomiszcza :lol: , zaczynając od masowego podrabiania zegarkow amerykanskich i angielskich, próby wciągnięcia Amerykanów w zmowy cenowe, przewalanie na licencjach, masowe przemycanie części i podzespołów na rynki perspektywiczne, jak przykladowo Imperium Rosyjskie (w czym prym wiodła Omega, Zenith, Longines Paweł Bure).
Wiecie co mnie niewysłowienie bawi, na początku XXI wieku ? Że określenie kraju producenta, powstałe po to żeby piętnować gówniane produkty szwajcarskie i niemieckie, zostało wypromowane w 100 lat do rangi symbolu jakości. O ile co do"made in Germany" są ku temu podstawy, to 'swiss made ma raczej słabe fundamenty :P


A najlepsze że biuro patentowe w samej Szwajcarii powstało dopiero bodajże w 1888 roku/ czy okolicach. Do tego czasu masowo podrabiano metodą strikte chałupniczą mechanizmy Roskopfa który nota bene sam nie wymyślił wychwytu kołkowego ale go udoskonalił i zamontował na osobnej przystawce wraz z balansem i kołem wychwytowym. I jak głosi legenda sam nie był początkowo w stanie swojego taniego zegarka dla mas wyprodukować gdyż swissmacher środowisko było bardzo niechętne
...cóż... prestidż to nie szwajcarski zegarek a namalowany na tarczy wątpliwej jakości farbą podobnej klasy napis ''swiss made"

sylwek napisał/a:

Ze wzgledu na ta subtelną różnicę nie chcę mieć nic co ma na tarczy swiss made :wink:


... aja wręcz przeciwnie... Buksiaki Roskopfa te w oryginale i mosiężne podrupki przyzwoitej jakości wykonania przyjmę w każdej ilości :razz:

Ostatnio zmieniony przez Spam 2012-03-19, 10:34, w całości zmieniany 1 raz
:
A potem było już tylko smieszniej, i tutaj warto pokazać historię D-Uhren wszelkiej maści i innej produkcji specjalnej. Niemcy wymusili zmiany jakości w zasadzie na większości producentów robiących dla nich, co jest wogóle ewenementem. A i tak w większości przypadków o ile dawali radę wolumentowo - pakowali swoje własne mechanizmy. Standardowy Schield dla wojska niewiele przypominał Schielda "cywilnego", ale to już Marcin może powiedzieć dokładnie co było wymienione.
W Anglii, taki Smiths na potrzeby wojska musiał swoje zegarki "popsuć", ponieważ były za dobre, przez co - za drogie dla masowej produkcji. O amerykanach czytałem niewiele, ale w tym niewiele nie doczytalem by seryjne mechanizmy musiały być modyfikowane żeby spełnić wymagania wojska.
Co doprowadziło do kolejnej zabawnej historii, mianowicie MASOWEGO niszczenia zegarków wyprodukowanych dla sił zbrojnych obu stron przez szwajcarski przemysł. Dlaczego je niszczono, wypadało by zapytac? Przecież to były dziesiątki i setki tysięcy bardzo dobrych zegarków !? Ba! Niszczono też na mocy porozumień te już dostarczone !
Ano z banalnie prostego powodu - te setki tysięcy dobrej jakości zegarków zalalyby rynek, co więcej, zapchałyby go na kolejne lata! Bo wymagania jakościowe były takie, że te zegarki by faktycznie pochodziły latami! A trzeba było rynek zapychać masowym gównem na szkiełkach, z wyliczonym czasem pracy na 2-3 lata.
No i tutaj dochodzimy do sedna, czyli że te stosunkowo dobrej jakosci zegarki (dalej gorsze niż brytyjskie Smithsy czy Walthamy amerykańskie, ale się nie czepiajmy!) i tak wypływały, w olbrzymich ilościach. Były przemycane wszędzie gdzie się dało, znajdowały się tysiącami w rękach demobilizowanych żołnierzy, jenców, wyjmowano je razem z ciałami żołnierzy, i tak dalej ... W takiej Polsce, przeciętny Kowalski za wuja nie byłby w stanie kupić sobie "szwajcarskiego zegarka", ale mógł spokojnie przehandlowac go za butelke siwuchy z krasnoarmiejcem, który przywiózł ich z Berlina obie ręce do ramion, i prawą nogę do połowy uda :P No to nabywał. Potem faktycznie nosił, i faktycznie ten zegarek dawal radę. Tylko ze jego jakość nie miała NIC wspólnego z masowym produktem slis klality, który zaczynal znów płynąć :P

sylwek
[Usunięty]
:
Spam, ale ja mówię o tzw nowiznach sfajcialskich , staruszka jakiego chętnie przygarnę jak zaczne kolekcjonować , :mrgreen: obecnie to ja Panie używam i chcę to uzywaniemaksymalnie wydłużać, a nowoczesna kłalyta do wydłużania sie nie nadaje absolutnie :mrgreen: :mrgreen:

:
No dobrze....
Wiadomo już, że szwajcarski nie jest tożsame z doskonały.

A wracając na chwilę do chińskich mechanizmów - ST25 przeszedł pomyślnie testy i uznany jest za świetnego woła roboczego. Co mnie osobiście bardzo cieszy bo mam chyba z 5 zegarków na tym mechaniźmie, a będą kolejne.

A co z Anitasami? Czy są różnice pomiędzy klasycznym anitasem, a tym ze swan neckiem? Jak się Anitas ma do Unitasa?
Wiem również, że są dwie wersje Anitasa z łabędzią szyją - low beatowa i high beatowa. Czy obie robi sea-gull? Czy ta high-beatowa jest rzeczywiście lepsza (jak twierdzą na niektórych forach)?

Segoy
:
Ou, ALAMO, czuje jakis pozew niedlugo... Abo cus... Abo moze wariant oszczednosciowy, czyli jakis Ruski, albo inny Ukrainiec... :mrgreen:

Jakigos mie Ponie Buoze stwuozyl, takigo mie mos...
------------------------------------------------------
Nieoficjalny fanklub pana Ibe :)
:
Sam w sobie asianunitas to bardzo dobry werk. produkowany co najmniej przez dwóch producentów, w tym oczywiście SeaGull (drugiego nie pamiętam), konstrukcja sprawdzona i niezawodna. Łabędzia Szyja w przypadku tego werku to raczej "ozdoba" ponieważ element dociskający śrubę regulacyjną jest zbyt miękki i nie spełnia swojej roli.

:
Tak, to wiem (choć zawsze można go trochę podgiąć), ale swan neck też ma inne mostki. Zastanawiam się natomiast czy pod mostkami jest dokładnie to samo co w klasycznym anitasie?

[ Dodano: 2012-03-19, 11:19 ]
Te ze swan neckiem się zupełnie inaczej nakręca (w sensie odczuć), głośniej też chodzą...

Segoy
Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.