Tarcza jest jakości dużo przyzwoitszej od późniejszych "warszawskich". Przede wszystkim jest malowana farbami w różnych kolorach, co w porównaniu z fotochemicznymi warszawiankami jest wyższą kategorią. Ma lekko waniliowy kolor tła (na zdjęciu wyszedł odrobinę za zimny), ring jest ciemnogranatowy, indeksy godzinowe kiedyś pewnie świeciły. Mankamentem w porównaniu do fabrycznych szwajcarów jest widoczna pewna 'koślawość" kreski, zwłaszcza w napisie ANTIMAGNETIQUE oraz rozłażąca się farba luminescencyjna. Również niektóre czarne kropki i kreseczki na obrzeżach to chyba nie tylko wynik upływu czasu ale były tam od nowości...
Jest dobrze spasowana do koperty.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Bardzo proszę...
Obecnie zegarek został u majstra - zdjęcia sprzed paru dni
Odnośnie jakości tarczy dodam jeszcze, o czym zapomniałem wcześniej napisać, że na jej dole jest jeszcze ledwo widoczny, kiedyś zapewne czerwony, napis INCABLOC oraz ???JEWELS. Nie wiem czy brak incablocka wskazuje na jednak późniejszy, przypadkowy dobór tarczy do mechanizmu, czy twórca tarczy i zegarka po prostu celowo naśladował Atlantica z góry nie przejmując się, jak tarcza ma się do zawartości koperty.
W każdym razie sam napis i jego jakość trzeba odbierać mocno na minus.
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#772 Wysłany: 2016-12-30, 22:15
Dzięx.
O ile mi wiadomo, w werkach z wychwytem cylindrowymw ogóle nie stosowano przeciwwstrząsowych łożysk balansu. Co BTW logiczne.
Co do tarczy, nie mogą się dopatrzyć słupków mocowania tarczy: bliższego chyba nie ma, w miejscu dalszego jest nieostro - niby coś błysło miedzią, ale bardziej niby, niż błysło. Wnętrze koperty zaś nosi ślady dopasowywania skrobakiem do werku.
Czyżby podróbka polskiego homarka?
A może po prostu taka technologia - skąd niby pan producent miał wiedzieć, co za werki mu szmuglerzy przywiozą?
G.
_________________ "We offer best solutions in search of a problem"
Howghh!
Tak na pewno, to się tego raczej już nie dowiemy. W każdym razie podawana przez sprzedających wersja o przygotowanej dużym wysiłkiem organizacyjnym seryjnej produkcji różnych modeli odpada. Najprawdopodobniej rzemieślnik prywaciarz w czasach powszechnego deficytu robił, wykorzystując swoje dojścia do wyprzedażowych szwajcarskich werków i robionych na miejscu tarcz hommage Atlantica dla uboższej klienteli (jak się mówi w wyższych sferach - podróbki). Biorąc pod uwagę stopień skomplikowania użytych tarcz i to, że do dzisiaj dotrwały co najmniej dwa egzemplarze o różnych wzorach, raczej zrobił ich więcej, ale ile - nie wiadomo. To, jak mocno te tarcze są upodobnione do Atlanticów a jednocześnie delikatnie wprowadzone różnice (malutkie POL na dole, kreseczka zmieniająca "ic" na "a" tak, aby z normalnej odległości nie było tego widać) również pasuje do wersji o polskich hommage.
Dodam jeszcze, że według W. Kutermankiewicza Atlantic dotarł do Polski w roku 1950. Stąd produkcję tych Atlant trzeba raczej datować na dekadę lat 50, kiedy był na nie szczególny popyt a jednocześnie takie przestarzałe szwajcarskie werki były opłacalne do wykorzystania. Później upowszechniły się mechanizmy i całe zegarki produkcji radzieckiej.
Z drugiej strony można jednak sobie wyobrazić, że analogicznie do "warszawianek", ktoś robił tylko tarcze (co prawda znacznie lepiej wykonane) na zamienniki i to tyle. Chociaż ówczesne Atlantiki miały już raczej większą średnicę, więc i tarcze powinny być większe.
Z pewnością historyczna ciekawostka.
P.S.
Prosiłbym Administrancję o przeklejenie tych paru postów do tematu o Atlancie, bo w "Co masz na ręku" szybko zostaną zakopane, a tam znacznie lepsze dla nich jest miejsce
_________________ Były starszy szeregowy Wintergreen był to złośliwy gnojek, który znajdował zadowolenie w swojej bezsensownej pracy.
Jacek. Klon Właściciela Kilku Fabryk Ryżu Sfermentowanego.
Pomógł: 99 razy Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 15379 Skąd: że by...
#774 Wysłany: 2016-12-31, 10:32
Wintergreen napisał/a:
(...) Biorąc pod uwagę stopień skomplikowania użytych tarcz i to, że do dzisiaj dotrwały co najmniej dwa egzemplarze o różnych wzorach, raczej zrobił ich więcej, ale ile - nie wiadomo. To, jak mocno te tarcze są upodobnione do Atlanticów a jednocześnie delikatnie wprowadzone różnice (malutkie POL na dole, kreseczka zmieniająca "ic" na "a" tak, aby z normalnej odległości nie było tego widać) również pasuje do wersji o polskich hommage.
Rzeczywiście, użycie techniki pieczątkowej kazałoby podejrzewać co najmniej kilkadziesiąt sztuk. Zapewne skończyły jak tysiące im podobnych powojennych cudów zegarmistrzostwa - dzieciom do zabawy i na śmietnik.
BTW sam pamiętam z dzieciństwa panów z bazaru Różyckiego, ubranych w jesionki niezależnie od pogody; "za parkanem" mieli od góry do dołu "omegi", "longinesy", "atlantiki", wehrmachtowskie, Pobiedy i inne - co se pan szanowny winszuje. Gdzieś to wszystko się podziało, no nie?
Cytat:
Dodam jeszcze, że według W. Kutermankiewicza Atlantic dotarł do Polski w roku 1950. Stąd produkcję tych Atlant trzeba raczej datować na dekadę lat 50, kiedy był na nie szczególny popyt a jednocześnie takie przestarzałe szwajcarskie werki były opłacalne do wykorzystania. Później upowszechniły się mechanizmy i całe zegarki produkcji radzieckiej.
W 1950 zorganizowano oficjalny import Atlanticów i Delban. Wcześniej te marki były tak znane, jak, z przeproszeniem, Arsa
Koniec szmuglu zegarków i mechanizmów na dużą skalę ma z pewnością dużo wspólnego z budowa Muru Berlińskiego w 1961.
Gb.
_________________ "We offer best solutions in search of a problem"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach