1) UTS
2) Kobold
3) Marathon
4) Doxa
5) Baume & Mercier
6) Oris
7) Omega
8 Seiko
9) Rolex
10) Momentum (St. Moritz)
W innym St. Moritz, używający również nazwy Momentum, zamieniał się miejscami z Bernhardtem.
Wrzuciłem nazwę zegarka do wyszukiwarki na kizi i na gmt. Jak mogłem przypuszczać nic o tej firmie na tych forach nie było.

http://www.st-moritz.com/
Firma St. Moritz powstała w Kanadzie w 1980 roku. Początkowo specjalizowała się w zegarkach sportowych i rynku fasion. Czyli trochę takie badziewko. Ale jednocześnie produkowali zegarki i części oem-owe dla kilku szwajcarskich firm, m.in. dla Breitlinga i Revue Thommen. To znaczy Kanadyjczycy tworzyli zegarki, a Breitling czy Revue Thommen sprzedawał je jako własne. Pewnie niektórzy talibowie będą teraz sprawdzać każdy model tych dwóch firm na okoliczność szwajcarskości, ale z drugiej strony Kanada to nie Turcja, więc sprawdzanie nie będzie aż tak zdecydowanie mocne.

Firma powoli zaczęła specjalizować się w diverach, aż od 1990 roku skupili się na jednej swojej linii diverów, nazwanej Momentum. I od tego notabene momentu te dwie nazwy zaczęto używać zamiennie. Obecnie nurki Momentum uznawane są za jedne z najlepszych wołów roboczych w dziedzinie zegarków dla nurka. Ja osobiście chciałem sobie sprawić model Shadow II:

Ale gdy przytrafiła się okazja nabycia za niską cenę modelu M1, to nie zastanawiałem się ani jednej chwili.
Linia M1 ma wiele kolorków, choć znaczna część tych kolorków przypada na linię damską. Jest również wersja "yellow lume dial", czyli z całą świecącą tarczą.



I oto przede mną jest. Zacznę od pudełka. Małe, zgrabne, ale mocne. Takie solidne etui na okulary, które możemy z łatwością zabrać w podróż.
Pierwsze wrażenie? Malutki, ale ciężki.

Szerokość: 43mm z koronką.
Od ucha do ucha: 46mm.
Szerokość paska: 18mm.
Grubość: 11mm.
Koperta bardzo dobrze leży na ręce. Sprawiają to dobrze wyprofilowane uszy. Mimo małej grubości tarcza osadzona jest dosyć nisko, co powoduje, że mamy wrażenie, że trzymamy zegarek znacznie grubszy. Szkło standardowo jest tego samego rodzaju co w Seiko, czyli hardlex crystal. Można za dodatkową opłatą dostać szkło szafirowe. Tarcza mająca wzory falliczne też trójwymiarowość potęguje.

Szkło jest osadzone niżej niż bezel, a jak bardzo to rozwiązanie jest praktyczne, przekonałem się, gdy miałem Monstera. Wskazówki są w niespotykanym kształcie, czyli ażurowym. Pełne są tylko groty wskazówek. Superluminova jest naniesiona na wskazówkach i indeksach. Mogę powiedzieć, że świeci może trochę słabiej niż w Seiko, ale mocniej i dłużej niż w Bernhardcie.
Cała koperta jest oczywiście stalowa. Jest również piaskowana, co ja akurat lubię bardzo, bo z kolei nie lubię jak zegarek błyszczy się jak psa... bling-bling. Koronka zakręcana, bezel 120-klikowy.
Jeśli chodzi o gumę, to z tego, co czytałem, mogłem się dowiedzieć, że guma Momentum jest jedną z najlepszych na świecie. Nie miałem porównania z innymi gumami oprócz tych standardowych, ale potwierdzam, że gumowy pasek od M1 jest wyjątkowo miękki, plastyczny, wygodny i na dodatek pachnie wanilią.
Minus: to jednak jest kwarc...
Podsumowując: Za półtora Parnisa dostajemy przyjemnego, poręcznego i wygodnego dwustumetrowego nurka, który spokojnie może zostać zegarkiem EDC. Bo garniturowcem też może być.








