Eeeee tam, nie są znowu aż tak drogie... o ile nie są sprawne oczywiście. Taki niesprawny kosztuje średnio kilkaset $, więc jakbyś spieniężył kolekcję, to pewnie byłolby cię stać. I wtedy mógłbyś pochwalić się na Forumach wszelakich powalającą kolekcją złożoną z jednego tranzystora, zepsutego na dodatek... no, w zależności od wielkości kolekcji może coś by ci tam jeszcze zostało

. Kłopot z tranzystorami,elektrykami itp wynika natomiast ponoć (z tego, co czytałem) nawet nie z niskiej produkcji, bo były to w zasadzie zegarki produkowane seryjnie,. nie jakies prototypy, a raczej z makabrycznej jakości i bardzo wysokiej awaryjnosci tych zegarków, co z jednej strony zadecydowało oczywiście o wczesnym zakończeniu produkcji, ale z drugiej sprawiło, ze wiele z nich, jako nienaprawialne, trafiło do kosza na śmieci. Tak samo IMO było z Czajkami 1200 - nie mogło być ich aż tak mało, bo produkcja trwała kilka lat i było nawet kilka wersji, po prostu ten zegarek jak upadł, to był to jego koniec i kończył w śmieciach, a koperta w złomie do odzysku złota. I tak z seryjnych zegarków robią się mini-Grale, za którymi teraz gonimy z wywalonymi ozorami, bo szajsowaty elektroniczny (i na dobrą sprawę nic nie warty) złom ktoś chce sprzedać

.
Przypomina mi się historia, którą opowiadał mi kolekcjoner Unitry, jak to upadł pomys produkcji w ZRK magnetofonu trzygłowicowego na licencji Eumiga - otóż okazał msię on ponoc zbyt skomplikowany i większość (jeśli nie cała) próbnej serii zjechała z taśmy niesprawna. Ot takie to te nasze socjalisticzeskie fabryki były