Pamiętam taki widok, który wywołał u mnie traumę (trwa ona do dziś): bardzo obfity nadgarstek panienki z pocztowego okienka. Naprawdę baaaardzo obfity. Na tym nadgarstku jakiś Perfect. Ale tak malusi, że w pierwszej chwili zauważyłem tylko bransoletkę. Ostatnia moja myśl przed wejściem na wyższy stan świadomości była taka: przecież ta kobieta, gdy chce sprawdzić jaka jest godzina, to najpierw przez kilkadziesiąt sekund szuka tego mikrusiego zegarka po nadgarstku, a jak już znajdzie to bierze lupę w drugą rękę i na tej mikrusiej tarczy szuka jeszcze bardziej mikrusich wskazówek, o jeszcze jeszcze bardziej mikrusich indeksach nie wspominając!
Odwróciłbym też to pytanie: a co sądzicie o mikrusich zegarkach na męskich łapach? Nie jestem zwolennikiem dzisiejszej zegarkowej gigantomanii, ale 30-milimetrowy zegarek (jeśli to nie jest vintage) na męskiej łapie też dziwnie wygląda.