Dla ścisłości jednak dodam, że... czekam na kolejny model 007, już zamówiony, bo Seiko skx 007 to zdecydowanie MUST HAVE

Cześć, poniżej moja kolejna próbka opisania wrażeń z najnowszego zegarkowego zakupu: SEIKO SKX007. Piszę wrażeń, bo recenzja to nie jest – ot, krótkie opisanie moich odczuć w stosunku do popularnego i lubianego Bonda z kraju kwitnącej wiśni.
Zacznę od słów podziękowania dla naszego forumowego kolegi Lawnowermana. To On wyciągnął do mnie pomocną dłoń i sprowadził mi cykora. Dziękuję.
Dlaczego SKX007? Mógłbym odpowiedzieć: a dlaczego nie? Tyle, że niewiele to wyjaśnia. Od jakiegoś czasu myślałem dość intensywnie i jakimś diverze, koniecznie na bransolecie. Kilka miesięcy temu stałem się posiadaczem Tissot'a Le Locle na pasku, a że ponad miesiąc temu podczas upałów dostał „ w skórę” (dosłownie) właśnie, podjąłem męską decyzję: nowy zegarek, diver na bransolecie. Wiem, wiem... czemu nie kupiłeś po prostu bransy do Tissota? Łatwiej i taniej.... No ale każdy powód jest dobry, żeby kupić kolejny zegarek, prawda?
No i się zaczęło.... Ślęczenie godzinami przed komputerem, buszowanie po forach, czytanie
o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi... Ufff... Nie będę się rozpisywał
o modelach zegarków, które z różnych powodów zmuszony byłem – póki co – odłożyć na wirtualną półkę. W końcu decyzja zapadła: japończyk: SEIKO v ORIENT.... I PROSZĘ NIE PYTAĆ, DLACZEGO SEIKO
Ostatecznie wybór padł na SKX007, koniecznie na bransolecie. Spodobał mi się na zdjęciach (niestety, w realu nie miałem możliwości obejrzenia, więc trochę ryzyko), poza tym czytałem prawie same dobre opinie. Może zaważył też klasyczny, nieco chyba już „oldscholowy” design? Dość napisać, że właśnie na popularnego Bonda padł wybór. Pozostało tylko złożyć zamówienie, zapłacić, i … czekać. Czekałem dokładnie tyle, ile trzeba aż się doczekałem. I …
Pierwsze wrażenie
Paczkę dość sporej wielkości otwierałem i z radością (to już wreszcie) i ze sporym niepokojem
(a jeśli mi się nie spodoba?) Spora wielkość paczki wynikała bynajmniej nie z jakiejś niestandardowej wielkości nurka, ale z solidnie zapakowanej przesyłki. Lawnowerman naprawdę profesjonalnie przygotował zegarek do wysyłki, zabezpieczył go nawet na wypadek wojny
Pierwsze wrażenie po wyjęciu go z pudełka: a co on tak błyszczy? Może to wina słońca, ale naprawdę dawał po oczach. Wyjąłem go i zważyłem w ręce. Ciężkawy. Ciężkawy, czyli dobry
Bransoleta... no cóż. Po kilku dniach już się do niej przekonałem, nawet dostrzegam pewne zalety jej „delikatności” - fajnie układa się na przegubie ręki. Ale przyznam, że pierwsze wrażenie bransy było... takie sobie. Może nie tandetna, ale właśnie jakaś „taka sobie” Oczywiście – nie planuję póki co zmiany na inną, żadnych pasków czy coś. Miała być bransoleta i jest. Koniec kropka.
Wykonanie – nie zauważyłem do tej pory jakiś niedoróbek. Żadnych przesuniętych indeksów czy nierównych „placków” luminovy. Nawet bezel bez problemów wklikuje się w punkt 12. Chodzi
z dość sporym oporem tak jak oczekiwałem po nowym zegarku. Nie wiem jak to z tymi „klikami” - mi się wydaje że naliczyłem 60, a chyba gdzieś czytałem że jest ich 120 ? Hm...
Luma w nocy świeci naprawdę porządnie, spokojnie można odczytać godzinę. Co do punktualności chodu i mechanizmu to się nie wypowiem, bo jakoś mnie to nie rajcuje. Nie odkręcałem dekla, bo nie mam powodów, a fotki można pooglądać w sieci. Poza tym, mam takie szczęście, że co rozkręcę to albo nie złożę, albo zostaną mi jakieś części
Dla mnie, przy nadgarstku 18-18,5 cm wielkość koperty wydaje się mocno w porządku. Jakoś nie uległem owczemu pędowi do coraz to większych rozmiarów tarcz i kopert. Miejsce budzika jest na półce w sypialni, a nie na mojej ręce. Ale jak kto woli.
Wodoszczelność zegarka sprawdzałem do tej pory tylko pod prysznicem, ale 200 m w zupełności wystarczy. Podejrzewam, że i dla 99% użytkowników tego modelu. Ilu z nas będzie nurkować powyżej 50 metrów? Ano właśnie.
Nie sprawdziłem jeszcze rezerwy chodu – od dnia, kiedy do mnie dotarł, nie ściągam go z ręki.