Cześć!
Tak sie zastanawiam i wyszło mi, ze właśnie usunąłem 100-letnią wadę fabryczną zegarka hampden Wm McKinley z 1904 roku

. Jak kiedyś pisałem z okazji prezentacji mechanizmu - w zegarku nie działała dobrze dźwignia zmiany funkcji wałka - aby ustawić godzine trzeba ją było przytrzymywać, bo wskakiwała z powrotem, a tak nie powinno być. Z reguły oznacza to zużycie elementu, który przestaje się blokować prawidłowo. Niemniej, z uwagi na rdzę na dźwigni, w obawie przed "kaszaną" pod tarczą, postanowiłem zdjąć tarczę, zeby sprawdzić, co się dzieje. Rdzy poza dźwignią nie było, na szczescie, ale widać było, ze dźwignia nie zaskakuje tam, gdzie powinna - blokowała się wcześniej. Widać też, ze ktoś już kombinował cos z tą dźwignią, jest nawet odgięta w dół, żeby stawiała większy opór podczas chowania, wiec stara usterka. Niestety nie mam fotki, bo zawsze gdy robię foty, to potem coś spier... (dziwna prawidłowość i dlatego wolę nie robić

), ale ta wyciągana dźwignie po prostu przestawia drugą dźwignię, która ma dojsć do samego brzegu wyżłobienia w którym się znajduje. I tu był kłopot, bo dźwignia ta uderzała o ten brzeg zbyt wcześnie, co uniemożliwiało prawidłowe zablokowanie mechanizmu. W powiększeniu dostrzegłem, że jest tam wystający kawałek metalu, który ogranicza ruch dźwigni. Być moze zostawiny tam celowo przy obróbce, zeby idealnie ustawić prawidłowe wychylenie, a moze nieuwaga pracownika, w każdym razie wystarczyło go delikatnie skrócić o jakieś ułamki milimetra, i całość działa idealnie
Oczywiście wada mogła powstać nie w fabryce, ale później, ale znaczne zardzewienie wystającej poza mechanizm cześci dźwigni może sugerować, ze od dawna była ona dotykana paluchami dłużejk niż normalnie, wiec pewnie trzeba ją tak było przytrzymywać już od dawna. W każdym razie mechanizm już działa tak, jak należy