

Dekiel był łatwy, dostanie się do wnętrza poszło bez oporów. Potem wszystko rutynowo i klasycznie - dobrałem się do wałka z koronką, po ich wyjęciu całą uwagę skoncentrowałem na tarczy. Ta już nie była łatwa, bo pomimo wykręcenia śrubek mocujących ona ani drgnie. Myślę sobie - taka jesteś


dobra, teraz na poważnie

Tarcza była przyklejona taśmą dwustronną do mechanizmu. Nie dało jej się odkleić nie uszkadzając jej, ale i tak od początku była spisana na starty. Muszę teraz tylko pogadać z zegarmistrzem i skołować jakiś pierścień dystansowy między mechanizm i kopertę. Jak będę już miał ten pierścień to zmyję ze wskazówek niebieską farbę i złożę wszystko w całość
