


rozkompletowane bez werku tez marnie:

Zatem pewnego wieczoru decyzja krótka - działamy,


, hyc za nóżkę szczypawojkami i nuże w ogień dostarczany przez PGNiG:


operacja wymaga czujności co by nóżka od tarczy się nie zniechęciła i nie odpadła, potem trochę eksperymentów nad powłoką (sól, olej itp do skutku), trochę szczoty:

i Panowie, prawdziwa konkluzja - z g.. bicza nie ukręcisz

zatem jak było wszystko parchate i szpeciaste takim pozostało, sekundnik jeszcze okazał się za krótki, a jako że indeksy zmyłem to postanowiłem frezem kulkowym/różyczkowym nawiercić otworki, oczywiście wyszły krzywo - więc wielkie g...z tego jest.
Kto czytał uważnie początek ten wie że po tych wszystkich pracowitych i jakże uciesznych zabiegach mam zegarek sprawny (nawet datownik chodzi) ale dalej paskudny, z tym że trudniej go będzie wyrzucić.
Ot taka powiastka ku przestrodze, a o to efekt:


