Z zewnątrz: no, Rolexrolexrolex... tfu, działanie podkorowe. I na wuj; toż grupa docelowa ma mus posiadania Rolexa z pierdozaworem już zaszyty jak esperal.
Wewnątrz: łeee, nie ma malinowych kółeczek (znaczy, są, ale mniej malinowe i wstydliwie skitrane).
Za to jak wziąć lupę, czeka "letkie zdziwko": Rolex robi kołki. Poprawdzie zakamuflowane i ufryzowane po helwecku, ale niech kto powie, że to nie kołki. I odchudzone do granic anoreksji - istna rewia efekciarskich technologii.
Zresztą, wiele razy się zastanawiałem, kto pierwszy zacznie w tę stronę; pogarda Parnasu dla wszystkiego, przypominającego kołkowiec, nadal jest olbrzymia.
Do tego balans typu "zmora mistrzunia" - se przesuwki nie poprzesuwasz z mądrą miną, że a może tyle trzeba, a może mniej
W sumie warto było się zainteresować co tam na czubku piramidy. Dzięki, Tomku.
BTW: broszurka werku w pdf:
https://www.rolex.com/con...255_English.pdf
Gburex.